Jak to możliwe, że Borrelia, ta niepozorna bakteria przenoszona przez kleszcze i wywołująca boreliozę, w XXI wieku sieje spustoszenie w organizmie? Jeśli zostanie szybko wykryta, łatwo ją zniszczyć antybiotykiem. Problem w tym, że Borrelia potrafi się świetnie maskować.
Zarazić się nią jest stosunkowo łatwo. Wystarczy, że ukąsi cię zainfekowany kleszcz. Szacuje się, że 30 proc. tych pasożytów jest nosicielami boreliozy. Te maleńkie pajęczaki, którym do życia niezbędna jest krew niekoniecznie ludzka, może być zwierzęca – rozpanoszyły się wszędzie, są już w parkach i na trawnikach miejskich. A ponieważ zimy mamy łagodne – jest ich coraz więcej. Ale większość chorych na boreliozę i tak wcale sobie nie przypomina jakiegokolwiek ukąszenia. Łatwiej dostrzec na ciele dorosłą postać kleszcza, ale w młodzieńczym stadium nimfy wygląda jak ziarenko maku (pod lupą wyraźnie widać, że to miniatura kleszcza), zaś larwa (też przenosi boreliozę) jest przezroczysta i ma zaledwie 0,6 mm. Jeśli pasożyt bakterie ma w śliniankach, to wstrzykując substancję znieczulającą ukłucie, jednocześnie przekazuje Borrelię. Częściej jednak bakterie bytują w jelitach kleszcza, wtedy potrzebują czasu, by przedostać się do ludzkiego organizmu. Dlatego tak ważne jest jak najszybsze usunięcie kleszcza w całości i bez prowokowania jego wymiotów (uciskając go lub smarując).
Choroby odkleszczowe zwykle kojarzą nam się z boreliozą i kleszczowym zapaleniem mózgu. Jednak chorób odkleszczowych jest dużo więcej: babeszjoza, bartonelloza, erlichioza i często towarzyszą boreliozie. Sprawdź…
borelioza lekarz
Dr med Piotr Kurkiewicz jest lekarzem internistą z I stopniem specjalizacji, kilka lat pracujący w Mazowieckim Centrum Leczenia Chorób Płuc i Gruźlicy w Otwocku. Jest jednym z lekarzy leczących choroby odkleszczowe w Polsce wg tow. naukowego ILADS. Sam od 1995 r chorujący na neuroboreliozę, z powodu której byłem wielokrotnie hospitalizowany. Współpracuje z lekarzami zajmującymi się diagnostyką i leczeniem boreliozy głównie z USA, stowarzyszonymi w ILADS. Zajmuje się również leczeniem zespołu przewlekłego zmęczenia czy FIBROMIALGII często wywołanymi boreliozą, mykoplazmozą czy innymi patogenami o tzw formie L. Łączę terapię klasyczną z lekami ziołowymi i minerałami.
Borelioza: Anita i spuchnięte kolano
Zaczęło się od bólu nadgarstka. Nie mijał przez długie tygodnie, ale dało się z tym wytrzymać. Potem zaczęły się problemy z kolanem: spuchło jak balon, było zaczerwienione i bolało na tyle, że Anita wezwała lekarza. Diagnoza: zakrzepowe zapalenie żył. Lekarz kategorycznie zalecił leżenie z nogą ułożoną w górze, zapisał jakieś leki. – Z dnia na dzień zostałam unieruchomiona w łóżku – mówi 45-letnia kobieta. – Łykałam zapisane leki, robiłam sobie zastrzyki w brzuch na „rozrzedzenie krwi” (z heparyny). Leżąc z nogą w górze, wyczytałam, że zakrzepowe zapalenie żył grozi osobom unieruchomionym, np. w gipsie, w czasie lotów na długich trasach. Ale Anita zawsze prowadziła niezwykle aktywne życie: basen, fitness, nordic walking, żagle. A przy tym wyjątkowo dba o zdrowie, robi regularne badania profilaktyczne.
Ważne
Garść statystyk
W 2003 roku odnotowano w Polsce 3575 przypadków boreliozy, w ubiegłym roku było ich 8248 (dane Państwowego Zakładu Higieny). Należy jednak przypuszczać, że chorych na boreliozę jest znacznie więcej, biorąc pod uwagę liczbę zarejestrowanych zachorowań w Europie. Już 10 lat temu berliński Instytut Kocha szacował, że rocznie na boreliozę zapada 100 tys. Niemców. Nie ma powodów przypuszczać, że za naszą zachodnią granicą kleszczy z boreliozą jest mniej.
Tymczasem nie było poprawy, choć nogę opuszczała tylko w stanie wyższej konieczności, zakładając najpierw specjalną uciskową pończochę. – Z nogą nie było wcale lepiej, inny lekarz zlecił mi badania krwi, m.in. w kierunku reumatoidalnego zapalenia stawów – mówi. Ta diagnoza wydawała się trafiona, ale ponieważ wynik był dość nietypowy, reumatolog, do którego trafiła Anita (kolano cały czas było spuchnięte, ale przynamniej mogła chodzić bez ryzyka), zlecił badanie w kierunku boreliozy. Diagnoza potwierdziła infekcję bakterią Borellia burgdorferi.
Borelioza: długa droga do zdrowia
Anita już wiedziała, że „jej” borelioza to postać stawowa tej choroby i że Borrelia już od dawna żyje w jej organizmie. Ale ukąszenia kleszcza zupełnie sobie nie przypomina. Ten ostatni fakt stawiał ją w gorszej sytuacji: sprawa byłaby prostsza, gdyby po prostu ukąsił ją kleszcz, którego by wyciągnęła – pojawiłby się może rumień wskazujący na infekcję, trafiłaby na kurację antybiotykową do szpitala zakaźnego. Po kilku tygodniach mogłaby najprawdopodobniej zapomnieć o sprawie. Tak wygląda standardowe leczenie, innego w ramach NFZ nie ma. Postanowiła więc szukać ratunku poza państwową służbą zdrowia. Kuracja była wyczerpująca, tym bardziej że „jej” kleszcz oprócz boreliozy przekazał też trzy inne infekcje. Tzw. koinfekcje nie są wcale rzadkie i mogą być przyczyną nietypowego i cięższego przebiegu choroby.
Anita przez kilkanaście miesięcy przyjmowała serie antybiotyków (na różne stadia rozwoju drobnoustrojów, które opanowały jej organizm), starannie dobrane probiotyki, stosowała ścisłą dietę mającą na celu niedopuszczenie do grzybicy. Co miesiąc robiła kontrolną morfologię i próby wątrobowe. – Zimą miałam już dosyć tej kuracji, byłam po prostu zmęczona i osłabiona – mówi. Na szczęście tej wiosny po półtorarocznej kuracji bakteria została pokonana. Próbka krwi wysłana do Laboratorium Genetyki Medycznej Centrum Badań DNA w Poznaniu wykazała, że Borrelia na dobre opuściła jej organizm.
Gdzie szukać pomocy
www.borelioza.org – forum Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę
www.borelioza.info.pl
Borelioza: Maciek z drgającą wargą
Magda prawie od razu po powrocie z działki zauważyła kleszcza na głowie 5-letniego syna. – Gdy go wyciągałam, był już dobrze opity krwią Maćka. To był środek lata, a syn zamiast cieszyć się wakacjami, chodził zmęczony, czuł się osłabiony, bardzo się pocił. Skarżył się, że bolą go nogi i ręce – mówi. Pediatra, wiedząc o niedawnym kleszczu, zalecił badanie krwi. Nie wykluczyło ono boreliozy, ale i nie potwierdziło. – Gdy zobaczyłam, że usta Maćka wykrzywiają się w charakterystyczny sposób, jeszcze tego samego dnia zawiozłam go do szpitala zakaźnego. Jak przypuszczałam, okazało się, że to neuroborelioza. Od ukąszenia kleszcza minęły ledwie 2 tygodnie. Rumień mający świadczyć o zakażeniu wcale się nie pojawił.
Skąd Magda wiedziała, że grymas jest typowym objawem neuroboreliozy? Tylko dlatego, że na tę odmianę choroby leczyła się wcześniej jej teściowa. Maciek przeszedł 4-tygodniową kurację antybiotykową, potem jeszcze potrzebny był turnus rehabilitacyjny. – Żeby odzyskać sprawność porażonych mięśni wokół ust, miał bardzo przyjemną terapię – musiał żuć gumę. Od ukąszenia kleszcza mijają 3 lata, Maciek jest zdrowy.
http://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/choroby-pasozytnicze/borelioza-paskudna-pamiatka-po-kleszczu_36924.html
Konsultant: Beata Kowalska-Werbowy, specjalista medycyny rodzinnej
Autor: Justyna Nowicka